Mieszkania/domy z dożywociem.

Hanna Gawrylczyk 5 lipca 2022

Na rynku pojawiają się czasem mieszkania czy domy, ale nawet i grunty (SIC!!!) obciążone prawem dożywocia.

Zgodnie z definicją prawną, umowa o dożywocie lub umowa dożywocia, to rodzaj umowy, mocą, której jedna ze stron (najczęściej obdarowany), w zamian za przeniesienie na jego rzecz własności nieruchomości zobowiązuje się zapewnić zbywającemu/darczyńcy, dożywotnie utrzymanie.

Dożywocie jest bardzo szeroko opisane w akcie notarialnym – przeważnie ustanawiane jest przy umowie darowizny nieruchomości, i polega na tym, że obdarowany ma obowiązek przyjęcia pod dach dożywotnika, utrzymywania go, leczenia, dostarczania pożywienia, i sprawienia pogrzebu wedle obowiązujących zwyczajów. To bardzo szeroki zakres obowiązków, który „przypięty” jest nie obdarowanego, ale do nieruchomości.

Co to oznacza w praktyce? Że jeśli kupujemy nieruchomość obciążoną dożywociem, to na nas przechodzą wszelkie obowiązki zapisane w umowie o dożywocie i nie możemy „usunąć” dożywotnika z nieruchomości.

Co istotne: dożywocie nie musi być uwidocznione w Księdze Wieczystej. Tak więc jeśli nie wiemy co i jak sprawdzić, możemy niechcący kupić piękny dom z dożywotnio zamieszkującą w nim staruszką, która ma wpisane prawo do korzystania z określonych części nieruchomości.

Dożywocie wygasa z chwilą śmierci dożywotnika i wówczas nieruchomość jest od niej uwolniona. Wówczas wystarczy przy akcie sprzedaży okazać świadectwo zgonu i notariusz przy umowie sprzedaży nieruchomości obciążonej dożywociem zawnioskuje o wykreślenie tego obciążenia.

Opisując rożne znane przypadki pomyłek w szacowaniu opłacalności inwestycji przy zaniżonym jej koszcie w związku z ustanowionym dożywociem, nie sposób nie wspomnieć jednej z większych „wpadek”. Otóż, pewien młody prawnik postanowił za okazyjną cenę kupić mieszkanie w jednej z najdroższych dzielnic Paryża, oczywiście za bajecznie dobrą cenę, biorąc na dożywocie leciwą, 86-letnią staruszkę. Niestety, rachunek prawdopodobieństwa się mu nie sprawdził. Prawnik ów zmarł mając lat 88, a „jego” lokatorka dożyła zacnego wieku 122 lat i została uznana za najstarszą żyjąca Europejkę. Gdy, pod koniec jej dni zapytano ją o słynną transakcję sprzedaży mieszkania, trzeźwo odparła „Cóż, nie zawsze w życiu robi się dobre interesy”.

Tak więc, ceny nieruchomości „z dożywociem” mogą stanowić nie lada pokusę, ale i zawierać pułapki. Dożywocia nie zawsze widoczne są w Księdze Wieczystej, a korzystanie z mieszkania czy domu z obcą osobą/osobami pod dachem nie można nazwać komfortem. Zawodowo znany mi jest jeden przypadek świadomej transakcji zakupu domu „z babcią”. Nie wiem, jak się to skończyło, ale ja osobiście odmówiłam zbywającym przeprowadzenia takiej transakcji.